Katy Evans - Ladies Man || Recenzja



Najseksowniejsza książka w dorobku Katy Evans, którą największy portal recenzencki GoodReads.com określił jaką najlepiej ocenianą powieść erotyczną w historii.



To mężczyzna, z którym nie chodzi się na randki.
To mężczyzna, przed którym ostrzegała cię mama.
To mężczyzna, który złamie ci serce.

Tahoe Roth to najlepszy przyjaciel Malcolma Sainta. Człowiek o twarzy anioła i duszy diabła. Ten facet, którego jedno spojrzenie powoduje przyspieszone bicie serca, seks traktuje jak lekarstwo na wszystko.

Gina jest piękną dziewczyną, która w obecności Tahoe woli być ostrożna. Kiedyś ją odrzucił, a ona odrzuciła jego. Oboje czują się rozbici. Wygląda na to, że tych dwóch części nie można już ze sobą połączyć.

Choć czują do siebie niewiarygodną chemię i fantazjują o sobie bez opamiętania, pozostają jedynie przyjaciółmi. W końcu Gina uświadamia sobie, że jedyny facet, którego pragnie to uparty i niedostępny Tahoe Roth.



Tym razem zabrakło między nami chemii....




Po książce o najbardziej niegrzecznym mężczyźnie z tej serii spodziewałam się wiele. Liczyłam na to, że będzie gorąco, że historia Tahoe i Giny rozpali zmysły. W rezultacie dostałam "średniaka". Jak widać, nie wszystko, co wychwalane przez Good Reads trafia w mój czytelniczy gust.

Ale od początku.

Ginę i Tahoe znamy z poprzednich części serii Manwhore, ona jest przyjaciółką Rachel, on — Malcolma. Dzięki wspólnym przyjaciołom często na siebie wpadają, jednak uparcie ignorują własne uczucia, spotykając się z innymi. Gina traktuje Tahoe jak przyjaciela, często jest dla niej ostatnią deską ratunku, tak jak przy sytuacji z gumką — nie pytajcie — to trzeba przeczytać.

Od razu zapewniam was, że książka nie jest napisana źle, bo Katy Evans pisze naprawdę dobrze. Jednak od tej książki oczekiwałam czegoś więcej, ta książka miała rozpalać zmysły, a ja ciągle zastanawiałam się, kiedy wreszcie coś zacznie się dziać pomiędzy głównymi bohaterami. Być może padłam ofiarom własnych oczekiwań? Nie wiem. Wiem jednak, że Ladies Man to nie jest to, czego się spodziewałam. Autorka przez większość książki krąży wokół relacji Giny i Tahoe, pokazując, jak marnują czas, lekceważąc to, co do siebie czują. Jednorazowe akcje Tahoe i żałosne próby Giny na stworzenie związku z kimś, kto do niej zupełnie nie pasuje, ciągnęły się przez większość książki. Na szczęście w końcu autorka zlitowała się i sprawiła, że główni bohaterowie otworzyli oczy i po wielu dramach W KOŃCU pojawił się ogień! Szkoda, że dopiero na zakończenie. Wbrew pozorom Gina i Tahoe to bohaterowie, których łatwo polubić, gdy tylko dostrzeże się to, że oboje noszą maski, skrywając swoje obawy i tajemnice. Autorka w sposób bardzo dobry nakreśliła ich przeszłość, stopniowo ujawniając sekrety, pozwalając, by poznali się lepiej. Podobał mi się sposób, w jaki kierowała historią każdego z nich, to do czego mam największy zarzut, to jak toczyła się ich wspólna relacja.

Ladies Man to książka, która miała być najseksowniejsza w historii. Jednak według mnie coś poszło nie tak... Początek książki wypadł trochę nudno a zakończenie bardzo gorąco. Znam twórczość Katy Evans, nie tylko książki, które pojawiły się w Polsce, i wiem, że potrafi lepiej i więcej. Ladies Man to książka, którą czyta się bardzo szybko, dzięki prostemu, lekkiemu stylowi autorki, sprawdzi się na leniwy wieczór, na oderwanie od rzeczywistości. Ja jednak oczekiwałam więcej....brakło tutaj ognia i chemii. Nie zniechęcam się jednak i nie mogę się doczekać kolejnej książki autorki. Jeśli czytaliście już tę książkę, to dajcie znać jak wam się podobała.



Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.



6 komentarzy:

  1. Nie znam jeszcze twórczości tej autorki, ale mam nadzieję to zmienić niebawem :) Od której powieści proponujesz zacząć?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam książek tej autorki, ale może za jakiś czas się to zmieni. Może nie będę zbyt wiele oczekiwać od tej książki, ale myślę, że na jesienny wieczór będzie w sam raz. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda mi czasu na tak średnie powieści, skoro na półce czeka jeszcze tyle perełek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze nie czytałam, ale od kilku dni mam ja na półce, więc może w trym roku uda mi się ją nadrobić. Przyznam, że jestem ciekawa tej pozycji, zobaczymy, czy mi się spodoba ^^

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
  5. Na pewno przeczytam tę książkę jak w końcu zabiorę się za "Manwhore", ale kiedy to nastąpi to nie wiem.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 My fairy book world , Blogger