Najsłabsza część serii Konkurs na żonę|| Beata Majewska - Zdążyć z miłością


Trzydziestoletnia Olga jest kobietą wykształconą, majętną i atrakcyjną. Zmagając się z życiowymi problemami – chorobą i miłosnymi niepowodzeniami – stara się nie okazywać uczuć. Ale to tylko gra pozorów. Kiedy poznaje Kamila, samotnego ojca ośmioletniej Faustyny i czteroletniego Maksia, niespodziewanie odkrywa miłość. Zakochuje się w mężczyźnie z wzajemnością.
Dzieci Kamila całym sercem akceptują Olgę, a ona sama dostrzega w nich dar od losu. Wkrótce para się pobiera, ale czy nowa rodzina wypełni miłością puste miejsca w sercu Olgi?





Czy można zwlekać z miłością?

Dwie poprzednie części tej serii bardzo mi się podobały, więc do czytania Zdążyć z miłością podeszłam bardzo entuzjastycznie. Tym razem Beata Majewska wzięła pod lupę Olgę, czyli czarny charakter dwóch pierwszych tomów serii. Sam pomysł na rozwinięcie historii Olgi jest dla mnie bardzo fajny, bohaterka uwierzyła w karmę i w to, że za jej winy los postanowił ją ukarać. Jednak sytuacje, w jakie autorka wplatała główną bohaterkę wypadły dla mnie mało wiarygodnie. Nie wiem jak przedstawić wam mój punkt widzenia, nie zdradzając istotnych elementów fabuły. Może zacznę od tego, co mówi opis — Olga poznaje samotnego ojca dwójki dzieci i z miejsca się z nim zakochuje, porzuca dawny styl życia, przestaje być tą wredną (oczywiście tylko dla tej trójki) i snuje plany jak stać się mamą dla Faustyny i Maksa. Później jest jeszcze gorzej, nie mogę zdradzić, o co chodzi, bo zaspojleruję wydarzenia, ale nie mogłam uwierzyć, że Beata popłynęła w takie mało przekonujące banały. Sposób, w jaki Beata opisała te sytuacje, w ogóle mnie nie przekonał, a wręcz przeciwnie, po raz pierwszy w książce tej autorki miałam wrażenie, jakby sceny były pisane na siłę. Nie mam pojęcia, z czego to wynika, książkę przeczytałam dwukrotnie w odstępie kilku tygodni, zadbałam o czas na przemyślenia i nic... ta książka mnie nie przekonała. O ile fabuła mnie nie kupiła, to muszę przyznać, że autorka nieźle poradziła sobie z kreacją bohaterów, którzy są różnorodni, barwni, mają swoje zdanie i nie boją się pokazywać, gdy coś im nie odpowiada. Moją faworytką jest mała Faustyna, ta dziewczynka jest jedyną tak autentyczną postacią w tej książce. Mimo mojego nieprzekonania do autentyczności książki, to styl Beaty naprawdę mi się podoba, bo autorka pisze lekko i przyjemnie,  dzięki czemu książkę czyta się błyskawicznie. 

Zdążyć z miłością to według mnie najsłabsza część serii Konkurs na żonę. Tym razem historia wymyślona przez autorkę nie przekonała mnie do tej książki, jednak styl pisania Beaty odrobinę mi to wynagrodził, bo książkę przeczytałam bardzo szybko. Zdążyć z miłością to lekka książka, w sam raz na wieczorny odpoczynek od problemów. 



Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Książnica. 

6 komentarzy:

  1. Czytałam tylko pieszczę część. Pozostałe mam w planach.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah te plany :)
      Mam nadzieję, że książki Ci się spodobają :)

      Usuń
  2. Zaskoczył mnie twój odbiór tej książki.Oj zaskoczył :) Ale recenzja mi się podoba:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie samą zaskoczył... ale cóż zrobić, tak bywa, że czasami coś nie zaskoczy :)

      Usuń
  3. Szkoda, że ta część okazała się słabsza. Planuję przeczytać tę serię i jestem ciekawa czy mi się spodoba. ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 My fairy book world , Blogger