Agata Adamska - Łowca czterech żywiołów
Data wydania: 16.08.2016
Wydawnictwo Novae Res
Idąc na test zdolności magicznych, Aeryla Valnes jest przekonana, że okaże się, iż podobnie jak jej rodzice nie posiada żadnych predyspozycji. Jakiż szok przeżywa, gdy okazuje się, że ma niespotykane umiejętności panowania nad wszystkimi żywiołami.
Bardzo byłam ciekawa tej książki, czytałam pochlebne recenzje na jej temat, więc kiedy tylko miałam okazję zdobyć debiut Agaty Adamskiej, zabrałam się natychmiast za czytanie. Niestety, książka mnie rozczarowała, bo choć ma naprawdę duży potencjał, zawiera wiele elementów, które mnie po prostu drażniły i przeszkadzały w jej płynnym i dobrym odbiorze. Zacznę od minusów, by później, na koniec, osłodzić moją wypowiedź. Najbardziej drażniąca mnie sprawa, to sposób, w jaki Aeryla zwracała się do swojego ojca.
'' - Że co?! Chyba sobie żartujesz!
Ojciec, ja nie potrzebuję, abyś mnie
z kimkolwiek swatał!''
Nic na to nie poradzę, ale za każdym razem, gdy pojawiała się wypowiedź Aeryli rozpoczynająca się od ''Ojciec...'' to miałam przed oczami pewien serial telewizyjny i pewną Mariolkę... wiecie o kogo mi chodzi? Dziewczyna jest odrobinę niedojrzała i wydaje mi się, że zbyt pochopnie ocenia innych.
Druga sprawa to ilość tak zwanych zapychaczy, kto co jadł, co miał ubrane etc. Ich ilość jest zatrważająca, ale rozumiem, że jest to debiut Agaty, więc większą winę za to ponosi osoba z wydawnictwa robiąca korektę. Spokojnie można było wyciąć większość z tych opisów, przez co sama książka bardzo dużo by zyskała.
Trzecia, przerysowanie postaci. Tutaj chodzi mi o przyjaciółkę Aeryli — Anniję, która irytowała mnie niesamowicie. Nie wiem, czy autorka chciała przez jej postać wyśmiać pewne zachowania, jednak bohaterka mówiąca tylko o jedzeniu i chłopakach oraz zachowująca się w tak chamski sposób nie trafiła w moje gusta.
Koniec moich narzekań! Teraz co mi się w tej książce podobało. Największym pozytywem tej książki jest zdecydowanie sam pomysł na nią. Szkoła podzielona na dwie części zwykłą i magiczną, gdzie obok siebie uczą się zwykłe dzieciaki i te obdarzone magicznymi mocami. Wprowadzenie do historii wielu magicznych stworzeń też wydaje mi się tutaj trafionym zabiegiem, szkoda tylko, że autorka nie przybliżyła bardziej ich wyglądów i zwyczajów. Warto zwrócić uwagę na postać charakter Aeryli, jest silna, zmotywowana, systematyczna oraz bardzo sarkastyczna. Obecnie pod dostatkiem mamy słodkich i grzecznych bohaterek, tych z tak wielkim temperamentem trochę brakuje. Wszyscy bohaterowie to mieszkanka wybuchowa, przy której nie można się nudzić, akcja pędzi, Aeryla co chwila pakuje się w kolejne kłopoty.
Książka mnie nie zachwyciła, przyznaję, że jest najsłabszą, jaką przeczytałam w tym roku. Mimo wszystko spodobał mi się świat wykreowany przez Agatę Adamską i na pewno przeczytam drugi tom, by przekonać się jak rozwinęła się historia Aeryli oraz jakich postępów dokonała autorka. Mam nadzieję, że w drugiej części błędów będzie mniej, akcja będzie bardziej dynamiczna a główna bohaterka i jej przyjaciółka odrobinę dojrzeją.
O książce słyszałam jakiś czas temu i bardzo chciałam ją przeczytać, potem całkowicie wyleciała mi z głowy i teraz, po pewnym czasie, ochota na nią nieco mi przeszła i widzę, że być może słusznie. Kiedyś może jednak do niej wrócę, zobaczymy. Obserwuję :)
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com
Chyba się nie skuszę, jest tyle innych książek. ;)
OdpowiedzUsuńMusze się zastanowić, aczkolwiek nie jestem do końca przekonana do tej powieści.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka nie przypadła Ci do gustu. Sama chyba ją sobie odpuszczę :(
OdpowiedzUsuń