Czytam z Legimi | Rachael Lippincott, Mikki Daughtry, Tobias Laconis - Trzy kroki od siebie

Czytam z Legimi | Rachael Lippincott, Mikki Daughtry, Tobias Laconis - Trzy kroki od siebie

Data wydania: 15.05.2019
Wydawnictwo Media Rodzina


Czy wyobrażasz sobie, że się zakochujesz, choć nie wolno ci nawet dotknąć drugiej osoby? Jedyną szansą Stelli na przeżycie są nowe płuca. Życie dziewczyny to ciągłe pobyty w szpitalu, przyjmowanie leków i oczekiwanie na przeszczep. W tym czasie musi zachować bezpieczną odległość od wszystkich, żeby nie narażać układu odpornościowego osłabionego nieustanną walką z zakażeniami i antybiotykoopoornymi bakteriami. Bez żadnych wyjątków.

Will już dawno porzucił nadzieje na wyleczenie. Gdy tylko skończy osiemnaście lat i będzie mógł decydować o sobie, zamierza skończyć ze szpitalem, lekami i drenażem. Marzy o podróżach i poznawaniu świata.

Stella wie, że powinna się trzymać od Willa z daleka. Wystarczy jeden oddech, jeden pocałunek, by jedno zaraziło drugie. Oboje są świadomi, że mogą umrzeć. Ale im więcej czasu spędzają w swoim towarzystwie na szpitalnych korytarzach, tym bardziej narzucony z góry dystans przypomina nieludzką karę.

Czy trochę bliskości to naprawdę wyrok śmierci dla nastolatków? Czy można uleczyć złamane serce? Dramat romantyczny o nieuleczalnej chorobie, jaką jest mukowiscydoza, i miłości, która rozkwita pomimo zakazów.


Przebój filmowy wytwórni CBS Films i Lionsgate w kinach wiosną. W rolach głównych zobaczymy gwiazdę Riverdale Cole’a Sprouse’a oraz znaną z takich produkcji jak Gorzka siedemnastka i Split Haley Lu Richardson.


Z reguły staram się najpierw czytać książki a dopiero później oglądać ekranizację, jednak w przypadku Trzy kroki od siebie zrobiłam dokładnie na odwrót. Muszę też przyznać wam zupełnie szczerze, że bałam się tego filmu, dlatego trzymałam się od książki z daleka. Trafiła się okazja i książka trafiła na moją wirtualną półeczkę na Legimi. Teraz trochę żałuję, że czekałam z lekturą tak długo. Jednak ani trochę nie żałuję tego, że najpierw obejrzałam film, bo jest naprawdę świetnie nakręcony.

Dotyk. To właśnie poprzez dotyk najczęściej pokazujemy nasze uczucia do drugiej osoby. Trzymanie za rękę, przytulenie, głaskanie płaczącego dziecka, pierwszy pocałunek... Wyobraźcie sobie, że nie możecie dotknąć ukochanej osoby. Wyobraźcie sobie, że żyjecie ze świadomością, że jeden pocałunek może okazać się śmiertelny...

To właśnie przypadło w udziale Stelli i Willowi, głównym bohaterom powieści i filmu Trzy kroki od siebie. Ich dotychczasowe życie nie było usłane różami, szpitale stały się ich domami na równi z tymi rodzinnymi, szpitalny personel stał się kimś więcej niż tylko ludźmi dbającymi o ich życie, a oddziałowe przyjaźnie stały się tymi na całe życie.

Nie mam zamiaru wam tutaj spojlerować wydarzeń z książki, ale myślę, że musicie wiedzieć, że ta książka to nie tylko rodzące się uczucie pomiędzy głównymi bohaterami. Niezwykle istotne są tutaj relacje międzyludzkie, bohaterzy drugoplanowi odgrywają tu równie ważną rolę co Stella i Will. Ta książka niesie naprawdę ważny przekaz, pokazuje, jak wygląda rzeczywistość ludzi chorych na mukowiscydozę. Autorzy nie pokusili się (na szczęście!) na cukierkowe upiększenie tej nieuleczalnej choroby, dzięki czemu czuć realizm tej historii. Jednak pomimo tak ciężkiego tematu, to jest naprawdę lekka powieść, którą czyta się niesamowicie przyjemnie. Zastanawia was, w jaki sposób autorzy to osiągnęli? Dzięki żartom, przekomarzaniom bohaterów, ich rozterkom, bo choć choroba ciążyła, to ciągle byli nastolatkami, którzy pragnęli żyć, łamać zasady, kochać i być kochanym.

Jestem pod wrażeniem kreacji bohaterów w tej powieści. Mamy tutaj poukładaną Stellę, która walczy z chorobą, ale dźwiga też inny ciężar na swoich ramionach. Dziewczyna dokładnie wie, jak postępować, by nie narażać swojego układu odpornościowego i doczekać na przeszczep płuc. Will ma dość życia w klatce, słuchania nakazów i zakazów, chce resztę swojego życia przeżyć na własnych warunkach. Pomiędzy tą dwójką początkowo rodzi się jedynie niechęć, jednak stopniowo zaczynają się rozumieć i zaczyna łączyć ich uczucie... Podoba mi się, w jaki sposób autorzy przedstawili różnice pomiędzy Stellą a Willem, jak opisali ich motywację, przeżycia i podejście do życia. Jeszcze bardziej podoba mi się to, jak rozwinęli ich relację, jak od początkowej niechęci przeszli do tak wyjątkowego uczucia, jakim jest pierwsza miłość.

Trzy kroki od siebie to powieść ukazująca realia życia z nieuleczalną chorobą, jaką jest mukowiscydoza. Pomimo podejmowanego tematu to dalej lekka, młodzieżowa książka, która łamie czytelnikowi serce. Jeśli jeszcze nie czytaliście, to gorąco polecam tę powieść! Nie zawiedziecie się. 



Martyna Raduchowska - Fałszywy Pieśniarz || fragment

Martyna Raduchowska - Fałszywy Pieśniarz || fragment



Bezpośrednia kontynuacja Szamanki od umarlaków i Demona Luster.

Ekipa śledcza Wydziału Opętań i Nawiedzeń wkracza do ogrodu Kusiciela, aby odkryć ostatni element układanki. Ekshumacja zwłok nieznanego mężczyzny daje początek serii tragicznych wydarzeń. We Wrocławiu dochodzi do przerażających samobójstw, mroczna przeszłość Kruchego powraca, by upomnieć się o jego duszę, Ida zaś przekonuje się, że dar szamanki od umarlaków w niepowołanych rękach grozi katastrofą, a życzenia potrafią być niebezpieczne szczególnie wtedy, gdy się spełniają…


Prolog

Ogród wiecznej jesieni milczał złowrogo, jakby tylko czekał na ich pierwszy ruch.
Uśpiony, lecz czujny, dziki, a jednak martwy od koniuszków zwiędłych pnączy aż po wąsy przegniłych korzeni, nic sobie nie robił z panującego wokół lata czy nadchodzącej burzy. Nie skrzypnęła choćby jedna pokryta szronem gałąź. Nie zaszeleścił nawet jeden zmarznięty liść. Ani jedno źdźbło trawy nie drgnęło na porywistym wietrze. Suche, powykręcane szkielety roślin trwały w nienaturalnym bezruchu, rzucając przybyszom nieme wyzwanie. Przez ostatnie miesiące Ida odwiedzała posiadłość Kusiciela częściej, niżby sobie tego życzyła, lecz dopiero teraz zrozumiała, że zapewne nigdy nie zdoła poznać wszystkich jej
sekretów. Ani tych, które lśniły na widoku w zalanych słońcem kryształkach lodu, ani tych skrytych przed ludzkim okiem gdzieś głęboko pod ziemią. Do niedawna sądziła, że zna tu każdy kamień, każdy wiecheć trawy, każdą spróchniałą deskę w ścianie zapuszczonego domostwa, ale dziś ogarnęło ją nieodparte wrażenie, że wszystkie jej wspomnienia związane z tym miejscem były tylko zamglonym snem. Jak gdyby uśpiony dotąd ogród nieoczekiwanie się przebudził – a ona razem z nim.
Czuła na sobie spojrzenia ukrytych w gąszczu ślepi, śledzących z uwagą każdy krok nieproszonych gości. Do jej uszu dochodziły szepty. Złowieszcze pomruki. Stłumione, nerwowe mamrotanie, ledwo słyszalne wśród pojękiwań wichru. W powietrzu przesyconym wonią mokrej ziemi, zbutwiałego drewna oraz gnijących liści wisiało coś jeszcze. Coś ulotnego i wyraźnego zarazem, jak ostry zapach dymu z jesiennego ogniska. Jakaś nieokreślona, lecz jasna zapowiedź rychłej nawałnicy, która nie miała żadnego związku z kapryśną pogodą…
Pogrążona w zadumie szamanka nie od razu spostrzegła wyciągniętą ku sobie dłoń. Uniosła głowę, napotkała przenikliwe oczy koloru deszczowego nieba. Dwie krople chłodnej stali wpatrywały się w nią intensywnie, jakby próbowały pochwycić jej rozproszony umysł i zakotwiczyć go z powrotem w rzeczywistości. Ida zamrugała raptownie, z niejakim trudem skupiła wzrok, a stojąca przed nią postać naraz nabrała szczegółów. Czarne włosy do ramion, znoszona kurtka z ciemnobrązowej skóry, koszulka ze spranym i zupełnie nieczytelnym nadrukiem,
powycierane dżinsy, glany zdarte na nosach niemal do samej blachy – Kruchy wyglądał, jakby przyjechał na koncert rockowy, a nie na oględziny zwłok. A minę miał taką, jakby oględziny zwłok uważał za znacznie lepszą rozrywkę niż dzikie pogo pod sceną.
Szamanka odetchnęła głębiej, schowała do torby plik zmiętych, pokreślonych kartek, które przez cały ten czas kurczowo ściskała w dłoniach. A potem wzięła od łowcy parę lateksowych rękawiczek.
– Idziemy, partnerko? – zapytał wesoło i trącił ją łokciem w bok.
Przełknęła ślinę, starając się ignorować dreszcz niepokoju, który bez ostrzeżenia i bez wyraźnej przyczyny przebiegł jej po plecach. Ponownie zajrzała Kruchemu w oczy, po krótkim wahaniu skinęła głową.
– Idziemy, partnerze.
Dostrzegłszy wyraz jej twarzy, lekko uniósł brwi, ale ona szybko i niedbale machnęła dłonią na znak, że wszystko w porządku. Nic więc nie powiedział, o nic nie zapytał. Obrócił się na pięcie i żwawym krokiem ruszył do ogrodu Kusiciela. Ida jeszcze raz powiodła spojrzeniem po wyszczerbionym murze z szarego kamienia, po zapadniętym dachu przebłyskującym wśród zwichrowanych konarów, po pędach uschniętego bluszczu, może i całkiem już martwych, lecz z
pewnością nadal trujących. Minęła dłuższa chwila, nim wreszcie podążyła za łowcą. Dogoniła go tuż przed bramą wjazdową, którą oplątywał ciężki łańcuch spięty mosiężną kłódką. Minęli ją, maszerując ramię w ramię wzdłuż ziejącego dziurami ogrodzenia, a potem przez zardzewiałą, przekrzywioną furtę wkroczyli na miejsce zbrodni.


CZYTAM W ORYGINALE || SAMANTHA TOWLE - FINDING STORM

CZYTAM W ORYGINALE || SAMANTHA TOWLE - FINDING STORM

The son of an icon. 
He was a legend. Rock royalty.
A man I never met.
But I’m measured against him in every aspect of my life.
The only time I feel like me … the real me … is when I’m onstage with my band. But the more we grow in popularity, the more people compare me to him.
I’m not him. And I never will be. If only everyone could figure that out for themselves.
I need a break from it all. 

Then, a confrontation has me jumping in my car, putting LA in my rearview mirror. And a stupid mistake ends up with my car on the side of the road. And straight into the path of a girl who is the exact opposite of everyone else in my life. 

She’s like everything I used to know.
And she has no clue who I am.
Even if she did, I don’t think she’d care.
She thinks I’m cavalier. 
I think she’s intriguing. And hot. Let’s not forget hot.

I’m stuck in this town overnight while my car is being fixed. But I’m thinking I’m gonna stick around a bit longer.

I’m Storm Slater, lead guitarist in Slater Raze and the only child of the late, great Jonny Creed. But, here, right now … I’m nobody. Just a regular guy.
I’m liking it a whole lot. 
And I’m liking her even more. 


Czwarty tom serii The Storm, która nie doczekała się wydania w Polsce. Serii, która błyskawicznie skradła moje serce. Finding Storm jest rewelacyjną powieścią, która wciągnęła mnie od pierwszych stron. Chcecie przeczytać więcej?



Storm Slater żyje w cieniu zmarłego ojca, mimowolnie podążając tą samą ścieżką, co on. Slater Raze, zespół, który założył wraz z przyjaciółmi, jest na szczycie i wydawać by się mogło, że nic więcej nie potrzeba mu do szczęścia. Jednak pozory mylą, a Storm niesie większy bagaż emocjonalny, niż wszyscy wokół mogliby przypuszczać. Pewnego dnia, podczas wywiadu puszczają mu nerwy i robi coś, czego młody muzyk nigdy nie powinien robić — nokautuje reportera. Jednak słowa, które wypowiedział dziennikarz, zapadają mu w serce i postanawia skonfrontować się z rzeczywistością. Kolejny życiowy zawód, kolejny ból i cierpienie. Storm próbuje sobie z tym poradzić, wsiada w samochód i jedzie... A na jego drodze staje Stevie Cavalli. Najlepsze w ich spotkaniu jest to, że dziewczyna nie ma pojęcia, kim on jest. Po raz pierwszy od dawna Storm ma okazję pokazać komuś swoją prawdziwą twarz, bez całej szopki odstawianej dla fanów i mediów. Od pierwszego spotkania łączy ich niesamowita chemia, jednak czy można zbudować związek bez ujawniania prawdziwego ja?

Ta książka to idealna kombinacja romansu, ludzkiego dramatu, humoru i delikatnej łobuzerskiej iskry głównego bohatera. Autorka stworzyła powieść, która wciągnęła mnie od pierwszych stron, którą czytałam z obawą, że zbyt szybko ją skończę. Mamy tutaj fajnie skonstruowaną fabułę, w której pojawiają się elementy z poprzednich tomów serii, jednak nawet bez ich znajomości można czytać Finding Storm z przyjemnością. Podoba mi się to, że autorka nie skupiła się tutaj na życiu gwiazdy rocka a na zwyczajnych ludzkich przeżyciach, z którymi musi się zmierzyć nie tylko główny bohater, ale także Stevie. Kolejnym elementem, który mnie mile zaskoczył, to główna bohaterka tej książki. Stevie to urocza, inteligentna dziewczyna, której gust muzyczny zatrzymał się w latach 80. Bardzo fajnie wypadła dynamika relacji pomiędzy Stormem a Stevie, nie mamy tutaj momentalnego zauroczenia, wzdychania do gwiazdy rocka — wszystko wypadło bardzo naturalnie. Bohaterowie powoli się poznawali i choć od pierwszego spotkania czuć między nimi chemię, autorka nie wrzuciła ich do łóżka, by zaraz po tym wyznali sobie miłość. Widać, że Samantha przemyślała sposób, w jaki chce poprowadzić tę historię, bo zarówno uczucie pomiędzy bohaterami tak jak i to, z czym musi poradzić sobie Storm, wypadło tak realistycznie, że mogłoby wydarzyć się naprawdę.



Finding Storm to świetna książka opowiadająca nie tylko o miłości, ale także o prawdziwej przyjaźni i rodzinie, której nie muszą łączyć więzy krwi. Ta powieść to moja ulubiona część serii The Storm i na długo zostanie w mojej pamięci. Jeśli tylko czytacie po angielsku, to gorąco ją wam polecam!
Copyright © 2014 My fairy book world , Blogger