Mia Asher - Arsen || Recenzja przedpremierowa
Data premiery: 15.11.2017
Wydawnictwo Szósty Zmysł
Wystarczyło jedno spojrzenie…
Jestem oszustką.
Jestem kłamczuchą.
Moje życie to jeden wielki bałagan.
Kocham mężczyznę.
Nie, kocham dwóch mężczyzn…
Tak sądzę.
Jeden z nich odwzajemnia to uczucie. Drugi sprawia, że płonę.
Jeden jest moją opoką. Drugi – kryptonitem.
Jestem załamana, zagubiona i zniesmaczona samą sobą.
Ale nie potrafię się powstrzymać. Oto moja historia.
Opowieść o mojej nieszczęśliwej miłości.
Cathy to suka.
Klasyczna, zapatrzona w siebie suka.
Koniec.
Kropka.
Klasyczna, zapatrzona w siebie suka.
Koniec.
Kropka.
Wybaczcie ten wstęp, ale oddaje on idealnie to, co czuję do głównej bohaterki i jednocześnie narratorki tej powieści. Nie rozumiem, jak mogła zrobić takie świństwo tak cudownemu facetowi, jak Ben. Po prostu nie rozumiem. I to z kim? Z takim dzieciakiem jak Arsen? Grr... Nie pamiętam, kiedy główna bohaterka mnie tak denerwowała i irytowała jak Cathy. Przez nią miałam ochotę rzucić czytnikiem, na szczęście w porę się opamiętałam, bo mój kundelek, by tego nie przeżył. Teraz mi powiedzcie jak mam odrzucić emocje na bok i napisać coś sensownego? Jak przedstawić wam tę książkę nie zarzucając za bardzo moich uczuć?
Myślę, że pierwszą rzeczą, jaką muszę zrobić to rozdzielić moją niechęć do głównej bohaterki od ogólnego wrażenia po lekturze. Bo o ile Cathy i jej postępowanie działało na mnie jak płachta na byka, to sama książka napisana jest naprawdę dobrze i szybko się ją czytało. Od zawsze powtarzam, że dobra książka to taka, która wywołuje w czytelniku emocje, nieważne czy pozytywne, czy negatywne, ważne, żeby podczas lektury czytelnik coś poczuł. A ta książka spełnia ten, najważniejszy dla mnie warunek. Co do bohaterów, to odkładając moje odczucia na chwilę na bok, jestem zmuszona przyznać, że Mia Asher stworzyła bardzo dobrych bohaterów. Myślę, że nie łatwo jest stworzyć taką postać jak Cathy — żonę, kobietę, która zostanie negatywnie odebrana przez czytelników. Ben natomiast jest cudowny, nie bez wad, przez co jego postać była bardzo realistyczna. Co do Arsena mam mieszane odczucia, z jednej strony uważam go za rozpieszczonego, bogatego dzieciaka, ale po zakończeniu... cóż musicie sami przeczytać, żeby się dowiedzieć, czemu zakończenie zamieszało mi w głowie.
Arsen to powieść nieprzewidywalna, niosąca ze sobą mnóstwo emocji, tych negatywnych, jak i pozytywnych. Nigdy wcześniej nie czytałam książki, w której główna bohaterka byłaby takim czarnym charakterem całej historii. Uważam, że każdy powinien przeczytać tę książkę i poznać Cathy, Bena, Arsena i ich historię. Gorąco polecam.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Szósty Zmysł.
Ostatnim akapitem swojej recenzji mnie kupiłaś.:)
OdpowiedzUsuńOoo sadzac po recenzji bedzie to dobra książka
OdpowiedzUsuńZapowiada się naprawdę ciekawie :D Zaczynam się coraz bardziej skłaniać, ku przeczytaniu tej książki :D
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Słyszałam jeszcze przed premierą, że główna bohaterka tej książki działa na czytelnika jak płachta na byka. Z drugiej jednak strony, że mimo głównej bohaterki to przepiękna historia. Mam ją w planach, ale aż się boję, że będę rwać włosy z głowy :D Nie przepadam za trójkątami miłosnymi, ale robię wyjątki. Ta też zrobię tym razem :)
OdpowiedzUsuńEwelina jak zobaczył okładkę tej książki od razu skojarzyła mi się z Tobą. Wchodze na bloga i jest.
OdpowiedzUsuńCałkowicie się zgadzam, jeśli książka wywołuje emocje i zapada w pamięć to nie może być zła :)
OdpowiedzUsuń