Izabela Milik - Reemisja || Recenzja
Data wydania: 12.06.2017
Wydawnictwo Novae Res
Perwersyjny seks, brutalne morderstwo oraz piękna Anna w starciu z demonicznym politykiem
Przed Polską wybory parlamentarne. Według sondaży duże szanse ma kontrowersyjny Obóz Odrodzenia Ojczyzny. Jego szarą eminencją jest Jeremi Pestis – człowiek, który zawarł pakt ze złem. Do miażdżącego przeciwników zwycięstwa potrzebuje tylko swej tajemniczej Księgi oraz pięknej Anny.
Zaledwie kilka osób wie, co jest przyczyną politycznego sukcesu Wodza. Kładąc na szali swoje życie, podejmują z nim walkę. Czy w niedzielę wyborczą obrońcom dobra uda się powstrzymać partię przed objęciem władzy w kraju?
Nie bez przyczyny ta książka jest na jednym zdjęciu z tym sernikiem, jest coś, co łączy Reemisję i ten kawałek ciasta, ciekawi co? Wydawać by się mogło, że to sernik jak inne, jednak czekoladowe kuleczki, kandyzowana skórka z cytryny i nutka wanilii sprawiają, że jest niezwykły i wyjątkowy. Dokładnie to samo z Reemisją — książka jak książka, biała okładka z dziwnym wzorem, jednak czytając, odkrywamy ukryte w niej niezwykłe elementy. Przyznaję, że przez pierwsze sto stron ciężko było mi przebrnąć, brakło mi w nich czegoś, co pozwoliłoby mi wskoczyć w alternatywną wizję Polski. Wyobraźcie sobie, że napisałam nawet do Darii z Kraina Książką Zwana, która poleciła mi tę książkę, z pytaniem, czy tu się coś rozkręci — i ta wredna istota kazała mi się bujać i czytać dalej, więc czytałam. I nie żałuję — po przekroczeniu tej setki zostałam dosłownie połknięta przez powieść Izabeli Milik.
Autorka miała bardzo ciekawy i odważny pomysł na fabułę i osadzenie jej w polskich realiach. Ciężko mi jednoznacznie przypisać tę książkę do jakiegoś gatunku, bo jest tu kilka wątków i każdy z nich pochodzi z innego gatunku literackiego. Nie ukrywam, że nie lubię polityki i polityków, więc z dystansem podchodziłam do Reemisji, jak się okazało, zupełnie niepotrzebnie. Izabela Milik stworzyła własną partię, dążącą do władzy za wszelką cenę, nic, nawet cena życia nie jest zbyt wysoką do zapłaty, jeśli tylko nagrodą będzie władza nad Polską. Nikt nie wie jakim cudem mała partia osiągnęła taki sukces, a stoi za nim jedna osoba — Jeremi Pestis. Wódz — bo tak nazywają go podwładni, ma obsesję na punkcie Anny. Anna trzyma się od polityki z daleka, ma męża i synka i wydaje się zwykłą, szczęśliwą młodą panią domu. Nic bardziej mylnego, kobieta skrywa bardzo brutalną tajemnicę... Jednak motyw demonicznego polityka nie jest tu jednym i najważniejszym — równie ważne jest tutaj uczucie pomiędzy Anną a jej mężem Robertem. Nie będę tutaj przybliżać ich relacji, ponieważ uważam, że każdy powinien poznać ich historię sam, od początku do końca. Powiem tylko tyle — są oni przykładem na to, że związek nie musi być pozbawiony problemów i różnic, by był idealny. Najmocniejszym punktem tej książki, według mnie, nie jest jednak fabuła, a kreacja bohaterów. Tutaj autorka poszalała i przygotowała mnóstwo niespodzianek dla czytelników. Ja takiego obrotu sprawy nie przewidziałam i nie mam tu na myśli, tylko głównych bohaterów, bo ci drugoplanowi zaskakują równie mocno.
Reemisja to powieść zaskakująca. Choć początkowo trudno było mi się wciągnąć w tę historię, ale późniejsze wydarzenia mi to wynagrodziły. Bardzo spodobał mi się sposób narracji i język, jakim posługiwała się autorka, wszystko to sprawiało, że książka wypadła bardzo realistycznie. Izabela Milik nie bała się brutalnych i krwawych opisów i wulgaryzmów i dzięki temu stworzyła książkę rewelacyjną. Bardzo się cieszę, że Reemisja trafiła w moje ręce i że nie zniechęciłam się ciężkim początkiem. Jeśli jeszcze nie znacie tej książki to najwyższy czas, by to nadrobić!
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Novae Res oraz autorce - Izabeli Milik.
Schrupałabym, i ciacho i powieść :)
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podobało wplecenie wątku pięknej miłości w główny nurt brudnej polityki
OdpowiedzUsuń