Wywiad z Anną Szafrańską


Hej Kochani, serdecznie zapraszam do przeczytania wywiadu z Anią Szafrańską, autorką "Dziewczyny ze złotej klatki".


Cześć Aniu, na początek opowiedz coś o sobie — kim jesteś, czym się zajmujesz, skąd pochodzisz? 

Mam dwadzieścia siedem lat i pochodzę z małej miejscowości pod Poznaniem. Oficjalnie od stycznia zajmę się zawodowo pisaniem, które jest spełnieniem moich marzeń i wielkim planem na życie. Mam dwa psy - Jaxa i Pelego, mieszankę boxera z owczarkiem. 

Kiedy w Twojej głowie po raz pierwszy pojawił się pomysł, by zacząć pisać i wydawać książki? 

Pomysł, by zacząć pisać… To było jeszcze w gimnazjum. Rzuciłam się w wir książek młodzieżowych, między innymi zaczytywałam się namiętnie w seriach Meg Cabot. Wtedy wspólnie z koleżankami zaczęłyśmy spisywać nasze pomysły w zeszytach, jednak nie były to opowiadania - tych form nie lubiłam w tamtym okresie, bo za szybo się kończyły, za mało wątków było rozwiniętych. Wolałam grube powieści o zawiłej fabule i oczywiście z wątkiem romantycznym. Dopiero po latach, gdy dorobiłam się pierwszego laptopa i mogłam spisać swoje zeszytowe powieści, wtedy zaczęłam publikować w internecie fragmenty, zazwyczaj był to jeden rozdział tygodniowo. Wtedy jeszcze nie myślałam o wydawaniu ich w postaci książki. Do takich decyzji trzeba dojrzeć, bo musimy mieć na uwadze, że dzielimy się naszym talentem z szerokim gronem odbiorów. W internecie jest większa anonimowość i aż tak bardzo krytyka nas nie dotyka. Gdy już wydamy książkę - możemy pod pseudonimem, jednak w większości pisarze i tak wracają do wydawania pod swoim nazwiskiem - wtedy krytyka naszej książki będzie bardziej konstruktywna. W końcu coś, co zostało wydane nie może być gatunkowo złe. Ja dojrzałam do tej decyzji dość późno, bo blisko po trzech latach od napisania pierwszej książki i spotkałam się z odrzuceniem ze strony wydawnictw. Wówczas pomogli mi przyjaciele i kazali się nie załamywać a popracować nad powieścią. Więc pracowałam; usuwałam, poprawiałam, zmieniałam, przerabiałam. I tak powstał „Teatr życia” znany później jako „Widmo grzechu” i „Grzech pierworodny”. 

Która Twoja książka była pierwszą napisaną przez Ciebie? 

Pierwszą moją powieścią była ta napisana jeszcze w gimnazjum - Liandra. Główną bohaterką była nastolatka, która jak co roku w trakcie wakacji odwiedzała w Egipcie swojego ojca, archeologa. Podczas tegorocznych wakacji okazuje się, że jej tata zaginął, a ona musi rozwiązać zagadkę grobowca faraona, by ocalić ojca. Niestety, nigdy nie udało mi się jej dokończyć. Pamiętam, że pisząc ją byłam zafascynowana historią starożytnego Egiptu (nawet miałam w planach startować na archeologię). A wszystko przez film „Mumia”, który obejrzałam chyba z tysiąc razy. 

Jak wyglądała Twoja droga do wydania pierwszej i kolejnych książek? Czy wydając tę pierwszą, wiedziałaś, że wydasz kolejne? I w końcu skąd decyzja o zmianie wydawnictwa? 

Jak już wspominałam, pierwsza próba wydania „Widma grzechu” spotkała się z odrzuceniem wydawnictw. I po drugiej porażce powiedziałam sobie dość. Jednak w sierpniu 2015 odwiedzałam moją przyjaciółkę we Wrocławiu. Miałyśmy małą pogadankę na temat mojego spasowania względem wydawania powieści. Ta moralizatorska rozmowa skończyłam się opublikowaniem pierwszych rozdziałów WG na wattpad.com. Tam dostrzegła mnie jedna z polskich recenzentek książek i dała namiary do kilku wydawnictw. Wydawnictwo Lucky odpisało najszybciej i zgodziło się opublikować moją książkę. Byłam oszołomiona. Wówczas nie wiedziałam jeszcze czy wydam drugą część, jednak odezwało się do mnie Wydawnictwo Novae Res i tak z początkiem 2017 roku rozpoczęła się nasza współpraca. 

Opowiedz, proszę o swoich dwóch pierwszych książkach — Widmo grzechu i Grzech pierworodny. Skąd pomysł na nie? 

Będąc szczerą, nie pamiętam już skąd pomysł na dylogię. Chociaż pierwotnie była to jedna powieść, jednak została podzielona, gdyż po wydaniu w formacie książkowym przypominałaby cegłę, a trzeba pamiętać, że powieści debiutantów przyjmowane są przez niektórych czytelników z przymrożeniem oka. Powieść jest historią miłosną dwojga młodych ludzi stojących u progu dorosłości. Nel i Gilbert żyją w zupełnie dwóch różnych światach - ona wychowała się w kochającej rodzinie, zawsze mogła liczyć na oddanych barci oraz przyjaciółkę, Olgę. Gilbert ma mroczną przeszłość, jest tajemniczy, buntowniczy i nie uznaje niczyjej racji, poza swoją własną. Aż trudno uwierzyć, ale tych dwoje ludzi połączyło silne uczucie, którego nie byli w stanie zagłuszyć. Jednak świat, w którym obraca się Gilbert nie będzie jedną przeszkodą stojącą na drodze do ich szczęścia. Pojawią się liczne tajemnice łączące obie rodziny. „Widmo grzechu” i „Grzech pierworodny” jest nazywany przez czytelników polską wersją Romea i Julii. 

Teraz pora na Twoją najnowszą książkę — Dziewczyna ze złotej klatki. W swojej recenzji napisałam, że świetnie grasz na emocjach czytelnika. Opowiedz więc skąd pomysł na tę książkę i czy od początku miała się zakończyć właśnie w taki sposób, czy jednak w trakcie pisania zmieniłaś zakończenie? 

Ostatnio o to samo zapytała się moja przyjaciółka ;) Pomysł na „Dziewczynę” przyszedł od… końca. Najpierw wymyśliłam samo zakończenie, a konkretnie fragmenty ostatniego rozdziału. Później był moment kulminacyjny i część sensacyjna. A dopiero na samym końcu stwierdziłam, że w zasadzie początek tek historii powinien być lekki, romantyczny i kompletnie niezapowiadający tego, co miało nastąpić w finale. A żeby było ciekawiej, to właśnie na samo zakończenie „Dziewczyny”, której oryginalny tytuł brzmiał „Siła przetrwania”, wpadłam w liceum, gdy jeszcze prowadziłam zeszyty z różnymi zapiskami. 

Zdradź nam, o czym jest opowiadanie, które znalazło się w świątecznej antologii Pensjonat pod świerkiem. 

W zasadzie są to dwa opowiadania. Pierwsze „Zaginione” jest historią matki i nastoletniej córki, które w wyniku wielu dramatycznych zdarzeń pogubiły się w tym co jest w życiu najważniejsze. Docierają do ukrytego w lesie „Pensjonatu pod świerkiem” by tam przeczekać do rana, aż drogi będą przejezdne. Jednak czy ten krótki czas spędzony w pensjonacie oraz niecodzienni gospodarze, przypomną im, o co tak naprawdę chodzi w świętach i czym jest miłość. Drugie opowiadanie to „Mały Książę”. I tu chciałabym zostawić dla czytelników niespodziankę. Mogę tylko dodać, że to opowiadanie jest wzruszające, pełne cudów i emocji łapiących za gardło. 

Jakie masz plany na przyszłość? Jakie książki czekają na wydanie? 

W 2018 roku ukażą się dwie książki. Pierwsza, która jeszcze nie ma oficjalnej daty premiery, niemniej ukarze się na przełomie maja-czerwca, to „Właśnie tak!” - romans z elementami dramatu. Opowiada o Stefanii Trockiej, młodej i ambitnej pisarce, która przed laty w wyniku wielu dramatycznych zdarzeń zmuszona była opuścić rodzinną wieś i wyjechać do Warszawy. Teraz Stefa wraca do Drzewicy na ślub najbliższej kuzynki, jednak jest zupełnie inna od dziewczyny sprzed lat; jest zamknięta w sobie, sarkastyczna i nie wierzy w miłość. Do momentu, gdy na jej drodze nie pojawi się przystojny drużba. Natomiast obecnie pracuję nad dramatem new adult „Jeden błąd”. To historia romansu świeżo upieczonej nauczycielki języka polskiego, Dominiki oraz Mikołaja, dziewiętnastoletniego maturzysty. Mogę już teraz powiedzieć, że będzie bardzo dużo dramatu, trochę mniej słodkich momentów i ogromna dawka emocji. Dokładnie to jestem w połowie pisania powieści, jednak można spodziewać się premiery „Jednego błędu” w październiku 2018. Oprócz tego jest masa pomysłów na nowe powieści. Wszystko skrzętnie zapisane i schowane ;) 

Czy widziałabyś swoje książki na wielkim ekranie? Chciałabyś doczekać się ekranizacji swojej powieści? Kto wcieliłby się w główne role? 

Nie mam bladego pojęcia. Może dlatego, że po prostu nie wyobrażam sobie moich powieści zekranizowanych. Fakt, czasami lubię opierać wyobrażenie postaci na znanych osobistościach, tak jak to miałam w przypadku poprzednich książek, jednak nigdy nie przywiązywałam do tego wielkiej wagi.

Wiemy już, o czym piszesz, a co czytasz? 

Od kilku lat uwielbiam tematykę new adult i pararomans. Właściwie to gatunek może być każdy, byleby pojawiła się miłość. 

Co robisz, gdy nie piszesz i nie czytasz? 

Dziwne pytanie, bo ja albo piszę albo czytam :P Lubię gotować, piec, spotykać się z przyjaciółmi… Bardzo lubię gościć w domu moich przyjaciół - szczególnie latem. 

Czy Ania Szafrańska ma jakieś ukryte zdolności? 

Ukryte zdolności? Poza tym, że mam wyjątkowo dobrą intuicję i czasami spełniają się sny? ;) Mam niecodzienną cechę, która mnie w znacznym stopniu wyróżnia (oprócz wagi :P ) - cierpię na częściową heterochromie oczu. Jeno oko mam ciemno zielone, drugie pół zielone, pół brązowe. 

Na koniec, czy masz jakąś radę dla osób, które chciałyby wydać książkę? 

Wierzyć w siebie, czytać dużo powieści (nie koniecznie poradników różnego typu i maści) i przede wszystkim, polecam jedną książkę, która pomoże w warsztacie: Jak pisać. Poradnik rzemieślnika - Stephen King. Ta książka stanowi kompendium wiedzy, jakie powinien przyswoić każdy początkujący pisarz. 

Dziękuję Ci za ten wywiad. Z niecierpliwością czekam na Twoje kolejne książki. 

Również dziękuję i przy okazji życzę wszystkim Czytelnikom pogodnych, spokojnych świąt w rodzinnym gronie i ogromnych stosików ulubionych książek pod choinką. Pozdrawiam serdecznie, Anna



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 My fairy book world , Blogger