Katarzyna Mak - Dwadzieścia minut do szczęścia || Recenzja patronacka
Romans jak z bajki
Michalina nie ma łatwego życia. Wychowana przez babcię, po jej śmierci boryka się z problemami finansowymi i własnym darem ściągania na siebie kłopotów. Impulsywna, a zarazem pozbawiona pewności siebie, wciąż zadręcza się pytaniem, czy u przyczyn jej wiecznego pecha leżą geny odziedziczone po rodzicach, o których babcia nigdy nie chciała z nią rozmawiać. Na szczęście przynajmniej jej studia przebiegają bez zakłóceń. Od upragnionego dyplomu dzieli dziewczynę już tylko praktyka w ekologicznym gospodarstwie rolnym. Nawet nie podejrzewa, że wyjazd na wieś przewróci cały jej świat do góry nogami.
Dwadzieścia minut do szczęścia to debiutancka powieść Katarzyny Mak opowiadająca historię Michaliny.
Dziewczyna nie miała łatwego życia, obecnie jako dwudziestoczteroletnia studentka agrobiznesu rozpoczyna praktyki w gospodarstwie. Praktyki te rozpoczynają szereg wypadków, które przewracają jej życie do góry nogami. Michalina nie potrafi poradzić sobie ze zmianami w życiu, ponieważ nigdy nie poukładała własnych uczuć i emocji i nie nabrała pewności siebie. Piętrzące się problemy stają jej na drodze do upragnionego dyplomu. Czy uda jej się poukładać życie na nowo i zdobyć dyplom uczelni?
Dwadzieścia minut do szczęścia to debiut Katarzyny Mak i czytając tę książkę, cały czas o tym pamiętałam. Wszyscy wiemy jak, to z debiutami bywa — posiadają błędy, na które można przymknąć oko. Książka Katarzyny Mak jest bardzo lekką opowieścią o młodzieńczych pragnieniach i obawach, o czasie pełnym prób i błędów, dzięki którym zdobywa się życiowe doświadczenie. Bohaterowie tej książki mogliby żyć w prawdziwym życiu, są różnorodni, nieidealni, popełniają błędy, których żałują. Decydują o swoim życiu, kierują się emocjami, chcą żyć według własnych reguł. Michalina to postać, która często mnie irytowała swoim niezdecydowaniem i zagubieniem, jednak to tylko udowodniło, że Katarzyna Mak poradziła sobie całkiem nieźle z kreacją bohaterów. Mikołaj — szef Michaliny to postać skomplikowana, ukrywająca prawdziwą twarz pod maską człowieka pozbawionego uczuć. Jak to w romansach bywa, Michalina odmienia Mikołaja, wpływając na jego zachowanie i stopniowo poznając jego prawdziwą twarz. Choć wspomniałam, że to romans, to wątek miłosny jest bardzo delikatny, nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Autorka pisze lekko, plastycznie opisywała miejsca — czy to gospodarstwo rolne, czy mieszkanie Michaliny. Jestem odrobinę zawiedziona tym, w jaki sposób autorka porzuciła kilka wątków, które rozwinięte, skutecznie urozmaiciłyby książkę. Jednak jako debiut to ta powieść wypadła całkiem nieźle, sprawdzi się jako książka na jeden wieczór.
Katarzyna Mak w swojej książce zabiera nas do świata młodzieńczych
pragnień i obaw. Dwadzieścia minut do szczęścia pokazuje, jak to
jest mieć głowę pełną marzeń i chęci do ich realizacji. Gotowi, by poznać tę
historię?
Książkę Dwadzieścia minut do szczęścia objęłam patronatem medialnym i za tę możliwość dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu Nova Res.
Chętnie przyjrzę się bliżej tej książce, bo myślę, że mi się spodoba. ;)
OdpowiedzUsuńCiekawie brzmi.:)
OdpowiedzUsuń