MAŁGORZATA FALKOWSKA & DARIA SKIBA - ZASKOCZ MNIE | Fragment
Data premiery: 15.07.2019
Wydawnictwo Inanna
ONA ma pasję, za którą skoczyłaby w ogień. Ma marzenia.
ON wymarzoną pracę i życie, które wydaje się innym niemal idealne.
Antek i Jagoda są niczym ogień i woda.
Ona, bez planów na przyszłość, żyjąca „tu i teraz”.
On, poukładany, planujący przyszłość i zakochany w swojej dziewczynie.
Czy tych dwoje może się wzajemnie zrozumieć?
Parkour jest ich odpowiedzią.
Uparta nauczycielka i uczeń, który nie chce się poddać.
Wspólne ćwiczenia pokazują obojgu, że mimo wielu różnic, są do siebie bardziej podobni, niż mogli się spodziewać.
Co się stanie, gdy światy i poglądy tych dwojga się zderzą?
Antek
Chyba jeszcze sam nie mogłem w to wszystko
uwierzyć. Rozglądałem się po pokoju, w którym stały rzędy kartonów i wciąż do
mnie nie docierało, że zaczynam wszystko od nowa. Praca, dom, znajomi. Tylko
ona się nie zmieniła i gdy patrzyłem na jej rozanieloną twarz, wiedziałem, że
nie żałuję.
– Już nie mogę się doczekać, kiedy zaczniemy
wić sobie tutaj nasze nowe gniazdko. We dwoje, w tym cudownym mieście. –
Karolina cmoknęła mnie w policzek, po czym podeszła do okna, by podziwiać
widoki.
Kawalerka znajdująca się na dziewiątym
piętrze w jednym z kilkunastu ustawionych blisko siebie wieżowców nie była
szczytem moich marzeń, jednak dziewczyna uparła się, że właśnie w tej
nowocześnie umeblowanej klitce na osiedlu Przyjaźni chce spędzić pierwsze miesiące
naszego nowego życia. Dla niej wszystko było takie proste. Dumni rodzice mieli
przelewać co miesiąc krocie na konto córki, a jedynym zadaniem było się uczyć.
Czasem jej nawet zazdrościłem tej błogiej sytuacji oraz tego, że zawsze mogła
liczyć na pomoc najbliższych. Zupełnie inaczej niż ja, ale cóż, ja już swoje
„wydoiłem”, jak mawiała moja rodzicielka. Pewnie opijała dzień, w którym po raz
ostatni musiała zapłacić alimenty.
– No, powiedz, że mamy szczęście! –
nalegała Karolina. – Że ty masz, bo jestem z tobą, a mnie to w zasadzie pasuje.
Znalazłam piękne mieszkanie, w którym zaczniemy wspólny rozdział. Gdy tylko zobaczyłam
ogłoszenie z tą kawalerką, miałam wizję butelkowo zielonych ścian, bo fiolet
jakoś do mnie nie przemawia.
– Nie jestem pewien, kochanie, czy
właściciel się zgodzi na zmianę wystroju.
Starałem się być delikatny. Doskonale
znałem swoją dziewczynę i wiedziałem, że akceptuje tylko to, co idzie po jej
myśli.
Zbliżyła się do mnie, by zapleść mi ręce na
karku.
– Już ty się, Antoś, nie martw, ja
wszystko załatwiłam, a właściciel wręcz je mi z ręki i zgodził się na wszystko,
byleby nie musiał do tego dopłacać. Więc skoro nie on, to tatuś na pewno
chętnie sypnie kasą dla swojej księżniczki.
Pokręciłem z niedowierzaniem głową,
zastanawiając się, kiedy ona zdołała to wszystko załatwić. Owszem, zawsze była
zaradna, ale już sam plan wyprowadzki w niespełna tydzień był szaleństwem, a
ona zadbała też o takie pierdoły.
– Tyle razy prosiłem, żebyś nie mówiła
do mnie Antoś – przypomniałem jej, świadomy tego, że zaraz będzie mnie
przepraszać za swoje słowa.
Poczułem, jak jej wilgotne usta łączą się z
moimi i zatapiają w namiętnym pocałunku, po czym Karolina zdecydowanym ruchem
chwyciła za moje krocze, by je pobudzić.
– Myślę, że powinniśmy naznaczyć teren.
– Uśmiechnęła się zalotnie, przygryzając dolną wargę.
Chwyciłem jej rękę, chcąc pociągnąć ją na
kanapę, jednak ona się nie ruszyła.
– Tutaj też będzie dobrze. – Wskazała
na brązowy miękki dywan, na którym staliśmy. – Nie ograniczajmy się –
poprosiła, ściągając z siebie bluzkę.
Jagoda
– Czy ty się kiedykolwiek zmienisz? – Usłyszałam
tuż za plecami wykrzyczane pytanie. Podniesiony ton głosu matki nie zaskakiwał mnie
już od bardzo dawna, ale te słowa nie były przyjemne. Choć znałam je doskonale,
za każdym razem bolały równie mocno.
– Nie, mamo, nie zmienię się i bardzo
żałuję, że nie możesz tego zrozumieć.
Wyszłam z domu i po raz pierwszy od bardzo
dawna nie trzasnęłam drzwiami. Nie miałam zamiaru pokazywać, jak bardzo raniły
mnie wypowiedziane przez nią słowa. Przez osobę, która miała być najbliższa. Przy
której powinnam czuć się bezpiecznie i nie martwić o nic.
Moja matka przez całe życie robiła ze mnie
kogoś, kim nie byłam. Na początku nie sprzeciwiałam się, myślałam, że tak musiało
być. Przecież matki chcą jak najlepiej dla swoich dzieci. Nosiłam sukienki,
uwierające rajstopy, godzinami czekałam, aż skończy mnie szykować. Poranne
mycie włosów, wymyślne fryzury… Kiedy wspominam swoje dzieciństwo, chce mi się
tylko płakać. Nie było szczęśliwe i tego mojej mamie nie wybaczę nigdy.
Kiedy wybiegłam z budynku, na chwilę
zatrzymałam się przy ławce, włączyłam pierwszą lepszą listę w mojej starej empetrójce,
włożyłam słuchawki do uszu i pobiegłam przed siebie. Swoją miłość odnalazłam
właśnie tutaj, w moim ukochanym mieście. Wrocław okazał się drzwiami do świata,
który był piękny, ale i niebezpieczny. To jednak było coś, co naprawdę
kochałam.
Miałam wyznaczone trasy do porannej
rozgrzewki, treningu z grupą i tego, kiedy uczyłam nowych. Nic specjalnego, ale
jednak posiadały w sobie coś, co dodawało mi ogromnej energii.
Tego dnia planowałam jednak udać się na sam
szczyt. Droga do Sky Tower zajmowała jakieś czterdzieści minut, ale wiedziałam,
że to mi pomoże nabrać sił przynajmniej na cały tydzień. Potrzebowałam wrzucić
do swojego życia trochę więcej uśmiechu, bo powoli sama się w nim dusiłam.
Podróż wyjątkowo trwała prawie godzinę.
Byłam zmęczona, tej nocy kiepsko spałam, dlatego postanowiłam część trasy
pokonać tramwajem. Kiedy jednak dotarłam na miejsce… Czułam się jak w domu.
Punkt widokowy znajdował się na
czterdziestym dziewiątym piętrze, czyli jakieś dwieście metrów nad ziemią. Wierzyłam,
że znajdowałam się na szczycie świata. Odniosłam wrażenie, że nie liczy się już
nic. Potrafiłam się całkowicie zatracać na tym tarasie widokowym i gdybym tylko
mogła, spędzałabym na nim całe dnie. Oczywiście z przerwami na treningi.
Niestety ze względu na ograniczenia czasowe i finansowe nie było to możliwe.
Kiedy zbliżał się koniec mojego pobytu na szczycie, nasyciłam całkowicie oczy i
duszę tym widokiem. Teraz potrzebowałam biec przed siebie. Nie było dla mnie
już żadnych przeszkód.
Chciałabym być ptakiem. Wzbić się w
powietrze i przez długi czas szybować nad całym światem.
Marzenia… Marzenia nie do spełnienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz