Jill Santopolo - Światło, które utraciliśmy

Data wydania: 5.07.2017
Wydawnictwo Otwarte


Nauczyłeś mnie, że zawsze trzeba szukać piękna. W ciemności, w ruinach potrafiłeś odnaleźć światło. Nie wiem, jakie piękno i jakie światło teraz odnajdę. Ale spróbuję. Zrobię to dla ciebie. Bo wiem, że ty zrobiłbyś dla mnie to samo.

Lucy i Gabe poznali się 11 września 2001 roku. Gdy wieże WTC runęły, a pył przykrył Nowy Jork, zrozumieli, że życie jest zbyt kruche, by przeżyć je bez pasji i emocji. I zbyt krótkie, by nie być razem.
Wkrótce jednak Gabe postanawia przyjąć pracę reportera na Bliskim Wschodzie i wtedy wszystko się zmienia. Lucy dowiaduje się o jego decyzji w dniu, w którym produkowany przez nią program telewizyjny zdobywa nagrodę Emmy. Dzień jej triumfu staje się też dniem, w którym coś nieodwracalnie się kończy. W kolejnych latach Lucy będzie musiała podjąć niejedną rozdzierającą serce decyzję. Czy pierwsza miłość okaże się też ostatnią?



Zamach terrorystyczny na Word Trace Center miał wpływ na życie wielu osób. Ci, którzy zginęli, pozostawili swoich bliskich w żałobie, jednak miało to wpływ także na ludzi, którzy nie byli bezpośrednio związani ze zmarłymi. Wielu ludzi właśnie po upadku wież dowiedziało się, co chcą robić w życiu. Lucy i Gabe'a poznajemy w dniu zamachu na WTC, patrząc na wydarzenia, które miały miejsce tak blisko nich, odkrywają, co w życiu jest ważne, zaczynają rozumieć, że życie należy przeżyć tak, jak tego pragniemy, bez oglądania się na innych. Ich losy nie są proste, w końcu życie nigdy takie nie jest, jednak ich historia daje nam bardzo ważną lekcję. Jaką? Przeczytajcie sami.

Jill Santopolo zdecydowała się na formę listu/pamiętnika, którego narratorką jest Lucy. Zwraca się ona w swojej opowieści bezpośrednio do Gabe'a, opisując wszystko co spotkało ją od momentu ich spotkania. Taka forma ma swoje plusy i minusy, jednak dzięki prostemu językowi czytało się ją szybko i przyjemnie. Postacie Lucy i Gabe'a są jednocześnie różne i tak bardzo do siebie podobne. Z jednej strony mamy Lucy - silną, zdeterminowaną kobietę, która jest gotowa oddać wszystko dla Gabe'a, wszystko poza swoim największym marzeniem. Z drugiej strony jest Gabe - piękny i wrażliwy mężczyzna, który zagarnia dla siebie całą uwagę, pochłania wszystkich wokół, tak samo jak Lucy pragnie zrealizować swoje marzenia. Będąc razem żyją intensywnie, celebrując chwile, jakby już wtedy przeczuwali, że to wszystko się wydarzy.

''(...) czuję się, jakbyś była moją gwiazdą, moim słońcem. 
Twoje światło, twoja siła przyciągania... 
Nie potrafię wyrazić, ile dla mnie znaczysz.
- Nazwałabym nas podwójną gwiazdą (...) 
orbitujemy wokół siebie.''

Nie będę wspominać o drobnych niedociągnięciach tej książki, bo one naprawdę nie mają wpływu na jej odbiór. Czytając ''Światło, które utraciliśmy'' bardzo zżyłam się z bohaterami, zastanawiałam się co ja zrobiłabym na ich miejscu. Każdy człowiek, którego spotkamy, może mieć znaczący wpływ na nasze życie. To samo ze zdarzeniami, których jesteśmy świadkami, jedne bardziej, inne mniej wpływają na to, jaką drogą podążymy w życiu. Lubię myśleć, że nasze losy nie są z góry zaplanowane przez siłę wyższą, że każdy nasz wybór, każda osoba, z jaką się zwiążemy, ma wpływ na to, co wydarzy się w naszym życiu. Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest z miłością? Czy na świecie jest tylko jedna, jedyna osoba nam przeznaczona? Ten/ta jedyny/a dzięki któremu nasze życie stanie się lepsze? Taka osoba, do której serce będzie się wyrywać niezależnie od tego, co się wydarzy? Czy przysługuje nam limit na miłość? Czy możemy w życiu doświadczyć tylko jednej miłości tak silnej, porywającej i nieskończonej?


''The world we knew
Won't come back
The time we've lost
Can't get back
The life we had
Won't be ours again''




''Światło, które utraciliśmy'' to książka, którą naprawdę przeżyłam. Miałam wrażenie, że towarzysze bohaterom podczas wszystkich wydarzeń, że jestem świadkiem ich wzlotów i upadków. Pomimo niedociągnięć jest to wspaniała powieść o miłości, przeznaczeniu i życiu. Jill Santopolo zafundowała mi wzruszającą podróż pokazującą prawdę o uczuciach, których doświadczamy w życiu. Decydując się na lekturę tej książki, nie zapomnijcie o chusteczkach, mi były potrzebne...

Bardzo gorąco polecam tę książkę!


Czasami miłość to za mało.....



Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Otwarte.

7 komentarzy:

  1. Książka przede mną, ale czuję, że się nie zawiodę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta książka jest wspaniała <3 Uwielbiam ją ^^

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że mogłabym zasięgnąć po ten tytuł. ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam w planach od dłuższego czasu. Na pewno przeczytam :)
    Super recenzja! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnio jest o tej książce bardzo głośno, ale choć z początku chciałam po nią sięgnąć, teraz już mój zapał nieco osłabł. Wolę jednak stronić od książek bardzo popularnych albo po prostu przeczytać je, kiedy "hype" minie :)
    Pozdrawiam!
    Patty z Truskawkowego bloga książkowego

    OdpowiedzUsuń
  6. ,,Światło, które utraciliśmy" to książka, którą chcę przeczytać pomimo tego, że jest o niej naprawdę głośno a ja z reguły nie czytam takich książek w obawie przed spojlerami sypiącymi się z każdej strony jak lawina.
    Boję się sięgać po tę pozycję, bo skoro potrzebne będą chusteczki, to naprawdę musi być książka grająca na emocjach czytelnika. W momencie, gdy będę miała ochotę na książkę - wyciskacz łez, to na pewno sięgnę po ,,Światło, które utraciliśmy".
    Bardzo ciekawa recenzja, pochłonęłam ją błyskawicznie :D
    Pozdrawiam x
    miedzyplanetarne.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie aż tak do gustu nie przypadła i myślałam, że sobie nieźle poubliżam na nią w recenzji, ale zakończenie mnie zniszczyło. Jeśli masz ochotę to zapraszam cię na moją opinię o tej książce o u mnie na blogu ;)


    Pozdrawiam!
    To Read Or Not To Read

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 My fairy book world , Blogger