Nie wszystkie bitwy wygrywa się dzięki sile… || Laura Sebastian - Księżniczka Popiołu

Data wydania: 24.09.2018
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Liczba stron:  424

Nie wszystkie bitwy wygrywa się dzięki sile…



Theodosia miała sześć lat, kiedy jej kraj został zaatakowany, a jej matkę, Królową Ognia, zamordowano na jej oczach. Tego dnia Kaiser odebrał jej rodzinę, kraj i imię. Theo została koronowana na Księżniczkę Popiołów, otrzymując hańbiący tytuł, miała się wstydzić w nowym życiu spędzonym jako więzień.
Przez dekadę była niewolnicą we własnym pałacu. Znosiła niezliczone akty przemocy i kpiny ze strony Kaisera i jego dworu. Była bezsilna, a przeżyć w nowym świecie udało jej się tylko dzięki zakopaniu głęboko w swoim wnętrzu dziewczyny, którą była wcześniej.
Pewnej nocy Kaiser zmusza ją do zrobienia czegoś niewyobrażalnego. Z krwią na rękach i nadzieją na odzyskanie utraconego tronu, Theo zdaje sobie sprawę, że przetrwanie już jej nie wystarczy. Posiada przy tym broń – umysł ostrzejszy niż jakikolwiek miecz. Przez dziesięć lat Księżniczka Popiołów patrzyła, jak plądrowano jej kraj i niewolono naród. Teraz to wszystko ma się jednak skończyć…



Do tej książki przyciągnęła mnie okładka, bo choć mówimy, żeby nie oceniać książki po okładce, to jednak wielu z nas, podobnie jak ja, jest wzrokowcami. Później przeczytałam opis i wiedziałam, że to książka, którą chcę przeczytać. Czy wnętrze okazało się równie dobre, co okładka?

Fabuła tej powieści krąży wokół jednej osoby — Theodosi, która w dzieciństwie musiała patrzeć na śmierć własnej matki, tego dnia została nazwana Księżniczką Popiołu, a jej dotychczasowe życie się skończyło. Została niewolnicą we własnym domu, jej prawdziwa tożsamość została uwięziona wewnątrz jej umysłu, dostosowując się do nowych, niebezpiecznych realiów. Już teraz muszę wam wspomnieć, że początek tej książki odrobinę mi się dłużył i nie do końca mogłam się wciągnąć. Uczucie to minęło bardzo szybko, gdy na scenę wkroczył bohater, który stał na niej niezwykle krótko, który przebudził królową, która skryła się w umyśle Księżniczki Popiołów. Oczywiście, nie bierzcie tego dosłownie, nikt nie schował się w głowie młodej Theo, to tylko przenośnia, która idealnie oddaje to, co działo się z dziewczyną od dnia śmierci matki. Od momentu pojawienia się tego bohatera, książka zaczęła robić na mnie coraz większe wrażenie, jednak to uczucie nie trwało długo. Co prawda książkę czytało się bardzo szybko, jednak czegoś mi w niej brakowało...

Akcja nie pędzi na łeb, na szyję, rozwija się równomiernym tempem, jednak jest tak naładowana emocjami, że to wolne tempo jest tutaj niezbędne, by unieść i zrozumieć to, co odczuwają bohaterowie. Pisząc tę recenzję, zastanawiałam się nad elementem, który wyróżnia tę książkę od innych i doszłam do wniosku, że to właśnie ten ogrom emocji, które wypływają z każdego słowa i gestu bohaterów. Czytając tę książkę, mogłam poczuć to, co oni czuli, ten strach, złość, bezradność, uczucie, którego nigdy nie powinno tam być. Cała reszta jest dobra, ale nie bardzo dobra. Gdy akcja zaczęła się rozpędzać, nagle wszystko się skończyło. Nie ma tutaj zaskakujących zwrotów akcji, z łatwością możemy się domyślić kolejnych wydarzeń, brakło mi intryg, które zagęściłyby akcję, które by mnie zaskoczyły i porwały w świat, który czeka na swoją królową.

Co do bohaterów, to tutaj nie mam zbyt wielu zarzutów, są wykreowani w dobry sposób, główna bohaterka jest zagubiona, miota się pomiędzy tym, co czuje a tym, co powinna czuć, przez co jej zachowanie niekiedy mnie irytowało. Moją sympatię zyskał pewien młodzieniec, ale nie zdradzę Wam, który... Musicie wiedzieć, że Księżniczka Popiołów zupełnie przypadkiem wplątała się w trójkąt miłosny... Bohaterowie są ofiarami okoliczności i sposobu, w jaki zostali wychowani, są zagubieni, próbują odnaleźć siebie, robić to, co uważają za słuszne.

Księżniczka Popiołów to powieść napisana bardzo lekko, na swoich kartach niesie wiele emocji, które towarzyszą bohaterom, jednak poza nimi nie ma zbyt wiele do zaoferowania. Jest przewidywalna, brakuje jej jakiegoś zwrotu akcji, nie ma elementu, który by mnie porwał w świat dworskich intryg. To książka po prostu dobra, trochę schematyczna, będzie idealna dla młodzieży i osób, które zaczynają swoją przygodę z tego typu powieściami. 
Czy wnętrze okazało się równie dobre, co okładka? Jak dla mnie nie. Niestety, mnie ta książka nie porwała.


Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 My fairy book world , Blogger