Gdy chcesz prowadzić normalne życie, ale wszędzie widzisz trupy i przyczepił się do Ciebie bezwzględny Pech... || Martyna Raduchowska - Szamanka od umarlaków
Wydawnictwo Uroboros
Przygotujcie się na solidną dawkę znakomitego humoru, oto nowe wydanie kultowej powieści fantasy Martyny Raduchowskiej!
Kto by pomyślał, że potomkini wielkiego rodu czarodziejów, wróżbitów i telepatów zbuntuje się wobec rodzinnej tradycji… Ida Brzezińska ma osiemnaście lat i uważa magię za stek bzdur. Jak sama twierdzi, taka z niej czarownica, jak z koziego zadka waltornia. Jedyne, o czym Ida marzy, to spokojne życie młodej dziewczyny: wymarzone studia psychologiczne na Uniwersytecie Wrocławskim, mieszkanie w akademiku, poznawanie świata… Niestety przeszkadzają jej w tym pojawiające się ni stąd ni zowąd trupy. Widzenie zmarłych i przewidywanie śmierci ludzi żyjących to magiczny dar, długo poszukiwany przez rodziców Idy. Nie jest łatwo być medium… a dodatkowo Ida ma prawdziwego Pecha!
Kac książkowy bywa równie bezwzględny co Pech, który trzymał się książkowej Idy.
Z czasem się przekona, że na niektóre rzeczy nie będzie miała wpływu.
A niektóre decyzje ktoś podejmie za nią, nawet nie pytając o zdanie.
To zdanie idealnie opisuje życie Idy — za każdym razem, gdy dziewczyna chciałaby zacząć decydować o sobie i swoim życiu odzywa się jej Pech, przypominając jej, kto tak naprawdę tu rządzi. Ida nie pragnęła niczego bardziej od normalnego życia, z dala od magii i wszystkich niezwykłych zdarzeń. Brak umiejętności magicznych przyjęła z wielką radością i ulgą, choć jej rodzice ciągle próbowali rozbudzić w niej magię. Jednak Pech pokazał Idzie środkowy palec i śmiejąc się do rozpuku, patrzył, jak dziewczyna zaczyna widzieć trupy, a raczej duchy. Niemagiczna dziewczyna okazała się medium! I to nie byle jakim a samą szamanką od umarlaków!
Relacje międzyludzkie bywają skomplikowane, jednak jeśli należysz do rodziny Brzezińskich, masz wątpliwą przyjemność widzieć duchy i zawsze towarzyszy Ci Pech, to dopiero trudny orzech do zgryzienia. Martyna Raduchowska na początku swojej opowieści wrzuca nas do świata specyficznej rodziny Brzezińskich, z których jedyną (powiedzmy) normalną osobą jest Ida. Od razu polubiłam tę dziewczynę, a im głębiej wchodziłam w historię, tym bardziej rosła moja sympatia. Autorka gotowała mnóstwo niespodzianek dla głównej bohaterki i choć w większości nie były one przyjemne, to można było się przy nich uśmiać. Zmiana mieszkania? Nie ma problemu.... Do czasu, gdy okazuje się, że to mieszkanie ma już lokatorów nie z tego świata.... Akcja toczy się błyskawicznie, Pech co chwile komplikuje życie Idy, duchy także dbają, by się nie nudziła, a jej prawdziwa misja staje się coraz trudniejsza — Martyna Raduchowska wie, jak zapewnić czytelnikowi dobrą rozrywkę. Styl autorki bardzo mi się spodobał, szybko polubiłam specyficzny język Tekli. Książka jest lekka i zabawna i to właśnie humor tak wyróżnia ją na tle innych polskich powieści fantastycznych. Muszę wspomnieć o okładce — jest świetna, nawiązuje do treści książki, przyciąga wzrok i lekko niepokoi.
Szamanka od umarlaków to świetna książka, z którą nie można się nudzić. Polskie realia, w których osadzona została ta fantastyczna opowieść, sprawiają, że książka jest jeszcze bardziej realistyczna. Kto wie, może gdzieś obok nas żyje szamanka od umarlaków, a my o tym nie wiemy? Bardzo się cieszę, że premiera Demona luster już w tym miesiącu!!! Gorąco polecam!!!
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Uroboros.
Chciałabym niedługo przeczytać tę książkę. ;)
OdpowiedzUsuń